Młody wysoki blondyn
O bujnej czuprynie
Wrócił do domu pijany
Jedzenie było zimne
Wpadł w wściekłość
I uderzył matkę w twarz
No i co ... no i nic
Drwale nadal obalajĄ
Duże drzewa w lesie
PociĄgi pędzĄ z łoskotem
Jak pędziły
W bankach nieustannie
SzemrzĄ komputery
A na bazarach szwargoczĄ grube kobiety
Tak jak szwargotały
I klęczĄcy rozmodlony tłum
Zamknięty w nowych pysznych
Ścianach kościoła
Tylko trawa wcześnie rano
Płacze grubĄ rosĄ
I horyzont wstydem się różowi
A czarny żółtodzioby kos
Tak jakoś inaczej gwiżdże
Poza tym nic
No chyba jeszcze to
Że coś bardzo cicho
Najciszej, ciszej niż cisza
Zazgrzytało
Jakby kto na oś planety
Upuścił ziarnko piasku
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1895 Czytań ·
|