pewnego dnia nie wstanę - pielęgnuje tę myśl pod poduszką
prawie jak Natalia Lwowna - to prawda - niewiele wie o łagrach
tyle co sobie przeczytała obowiązkowo - gułag stał się metaforą
jak sina chmura nad miastem jednakowo pojemną i żarłoczną
każdej zimy i jeszcze ta szpilka wyciągnięta do połowy
z innej książki ale z mojej głowy - niepotrzebnie ruszali boli boli
jest coś nieprzyzwoitego w podjadaniu między posiłkami
madame Job wkłada do ust maślane ciastko i myśli o głodujących
w Afryce kupując kolorowy tygodnik zastanawia się ile murzyńskich wiosek
można by wykarmić za równowartość rocznej prenumeraty
przegrywa z apetytem na słodycze na cudze życie z ochotą na papierosa
do kawy równie szkodliwej dla serca jak brak umiaru dla sumienia
przyczyna prawdziwego wstydu kryje się jednak znacznie głębiej
tradycyjnie - pod ziemią albo z duchem czasu - w urnie - dzieci
wyrastają z tego grzechu madame Job zachowała słabość mimo wieku
średniego zaciska ją w palcach w oczach zabiera ze sobą
jak tabletkę nitrogliceryny żeby wsunąć pod język
jeśli zabraknie powietrza do powszedniej rozmowy
jest coś haniebnego w tym pragnieniu kiedy tylu ludzi nie chce umrzeć
a umiera gdyby można się było zamienić z mężczyzną który zamilkł
nim skończył wyjaśniać siedmioletniemu chłopcu jak puszczać latawce
albo z dziewczyną spóźnioną na randkę o chwilę nieuwagi - madame
wierzy w potępienie wieczne dlatego wypełniła jedynie oświadczenie woli
cierpliwie przygotowuje się do przeszczepów zaczęła dbać o zdrowie
Dodane przez sykomora
dnia 19.12.2012 20:57 ˇ
6 Komentarzy ·
813 Czytań ·
|