Drogi Ludwiku! Pan nic nie pisze,
a ja tu takie pogłoski słyszę,
że pan się na wsi zaszył dalekiej,
wigor z natury i słońca czerpie.
U nas to wiatry, chłody poranne.
Proszę napisać - jak tam, przynajmniej?
Czy pan spogląda wciąż w tamtą stronę,
w którą zachodzi słońce czerwone?
I czy ugania pan za motylkiem?
Chwyta go w siatkę? Wkleja za szybkę?
A czy topory, chomąta, lejce
błyszczą jak dawniej, wisząc na belce?
Czy buraczaną mocą korzenia
wzmacnia pan Wiarę, zapał podnieca,
a kukurydza w pełnym rozkwicie
myśli rumieni złotem o świcie?
A ukochaną swoją owieczkę,
pan wyprowadza nadal za rzeczkę?
Głaska za uszkiem, klepie po zadzie,
dokarmia siankiem, czy miętką w sadzie?
A ten koń wrony, co się znarowił
rżał, parskał, wierzgał i bokiem chodził,
to nadal staje dęba szalony?
Czy toczy pianę, dyszy zmydlony?
I czy odnalazł pan tamtą drogę,
w którą się wrosło kapusty pole?
Czy wszystkie orły, jak opętane
wciąż przelatują ją z krańca w kraniec?
I jak tam kury upały znoszą?
A świnie, wciąż się tak często proszą?
Kot czy się łasi, futrem łaskocze,
pies, co się wściekał chodzi przy nodze?
A jak tam studnia? Wody przybywa?
Lusterkiem błyska, czy dno w niej widać?
Co z baranami? Już ostrzyżone?
Cichutko stoją, gdy świeci słońce?
Ja bym tak pisać, Drogi Ludwiku,
mogła do pana niemal do świtu,
lecz zaraz północ, już późna pora,
a rano trzeba pójść do... kościoła.
Dodane przez viviana
dnia 11.07.2012 09:03 ˇ
3 Komentarzy ·
572 Czytań ·
|