W lipcu, gdy czuję siłę natury
lubię zapuszczać oko na grzędy;
Między rzędami swojskiej kapusty
odkrywam dziwne roślin sekrety.
Na tyłach rabat, brzeg zazłociwszy,
zakwitły chabry, karłowe astry;
Związek jak widać trwa nietoksyczny,
skoro po bokach nie więdną kwiaty.
Tu i tam, jęczmień ponad główkami,
ościory sroży, mieniąc kłos w jeża;
Wąsami dławi żrące fluidy,
mknące ukradkiem miedzą, na przełaj.
Jak kur czerwony, maczek wychlusną;
Dziobem rozdartym nad grzędą kapust
wypełnia pustkę lipcowej głowy,
trzęsąc grzebieniem szkarłatnych płatków.
Takim widokiem dotknięta z rana
gotowa'm duszę wykąpać w szałwii,
by zawieruchy gwiezdne przetrwała,
bo świat o ciele szybko zapomni.
Dodane przez viviana
dnia 21.06.2012 09:24 ˇ
2 Komentarzy ·
577 Czytań ·
|