Lato jest pełne światła, święta,
które nigdy się nie kończy. Modlę się
do ciebie w obcym miejscu, w cudzym łóżku,
własnymi słowami. Tylko w ten sposób,
potrafię odtworzyć fragmenty ciała,
całą litanię prześcieradeł, ewangelie
dzikich zwierząt.
Ja tu i wtedy, ty w tamto lato, wrócimy
w te same miejsca, wierne psy. Mój Boże,
jesteśmy tylko kijankami w brzuchu
tego miasta, w piasku i soli,
która wyżre nam skórę. Prędzej czy później.
Wyławiam z dna, z pamięci ostre przedmioty,
imiona i nazwy własne. Zapisane w nocy,
która jest brzegiem, pętlą w mnie.
Dodane przez metys
dnia 13.05.2012 10:59 ˇ
2 Komentarzy ·
839 Czytań ·
|