podróż nie trwała długo i pachniała jak
ryż Lennona. pośród wszystkich
przypływów i odpływów chciałam odrzucić
perwersję i zgniłość zwierzęcego mózgu. zabijałam
ludzkie bezwarunkowe odruchy. jak pies
łasiłam się do nóg. próbując ugotować niestworzoną
intelektualną zupę. i jedna myśl tylko:
woda myjąca plamy, zbrodnie i winy
myśli.
nie znam. nie widziałam. umysł zamknięty
i ciasny. źrenice znów mniejsze
tusz na rzęsach, a spodnie wyprasowane.
nigdy nie odnajdę mojego Chrystusa.
Dodane przez Miggy
dnia 04.04.2012 19:23 ˇ
2 Komentarzy ·
694 Czytań ·
|