Smętny poranek. Mleko w szklance świeci,
robiąc za słońce - tej ponurej zimy.
Wśród nanośladów znad Uż i Prypeci,
jawią się młodsze - z bloków Fukushimy.
Bekon ochrzczony żelazocyjankiem,
na wolnym ogniu migdałowo skruszał.
Pora, by wylać jajko - niespodziankę
o spektrum hałdy z okolic Olkusza.
Czternasta - obiad: panga Made in China,
fisch - transwestyta sprzyjający biegom.
Liv i stoperan. Potem całkiem fajna
reminescencja wizji Gierkowego
kryla. Kolacja: chleb, dżem ze Stobiernej,
ekologiczny. Marsz z deszczu przez myjnię.
Noc: big-band w trzewiach i sen o koszernym
żarciu. Od zaraz. Obligatoryjnie.
Dodane przez jacekjozefczyk
dnia 07.03.2012 15:12 ˇ
9 Komentarzy ·
791 Czytań ·
|