mosty które
pod osłoną nocy
przerzuciliśmy do siebie
porywa świt
trwa potop jutrzenki
po obu stronach
bezradnie biegamy
ręce do siebie
wyciągamy
przez niebo przebiega
dreszcz niepokoju
rozstępuje się świat
na dwie połowy
twoje oczy
rozwarte szeroko rozstaniem
oddalają się po szynach
i serce za nimi podąża
oglądając się raz po raz
za siebie
i coraz mniejsza
staje się włosów
chmura kasztanowa
i twoja ręka
wyrwana z mojej
do stacji zbliżają się
robotnicy dnia powszedniego
o twarzach przeraźliwie trzeźwych
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1501 Czytań ·
|