Poza okienne pejzaże zmieniają się
niczym obrazy na tapecie monitora,
drzewa porastają soczystą zielenią
bielą płoną zimowe poranki
na przemian
zatapiając się w odmętach nocy.
Stare cienie z wczoraj wracają
wieczorami ociekającymi ciszą
wtedy właśnie myśli najlepiej słyszę.
Czasem jeszcze mi się chce
choć sam nie wiem, po co ?
Dawne wspomnienia potargane
wiatry burzą lustro jeziora
prozą dnia, skrępowane nie mocą.
Pociąg uparcie pędzi w nieznane
stoję na kolejnej stacji bez celu
zagubiony jak bagaż, bez celu
obarczony, kolejnym pytaniem
czy jeszcze potrafię kroku dotrzymać ?
zatańczyć ten znany, choć inny już taniec.
Dlaczego świat tak wczoraj piękny
z bukietami wiosny na skwerku
dziś nie jest taki jak poprzedni.
Czy to tylko nie pogoda chwili
strach dziecka błądzącego
po pustym placu bez matki
z wilgotnym spojrzeniem w oku.
A może zawiłość losu,
zegar co krok swój zgubił
w czasie przeszłym zabłądził.
Obraz mojej monochromatycznej
rzeczywistości,
pustostan duszy na skraju przemijania
z wyrazem bezsilności.
Dodane przez Edmund Czynszak
dnia 18.01.2012 10:09 ˇ
4 Komentarzy ·
773 Czytań ·
|