Ze spojrzeniem otwartym na oścież
wypływam pospiesznie poza głębiny nocy,
bagaże czarnych chmur
powoli ustępują miejsca teraźniejszości.
Ostatnie pożegnanie nie jest ostatnim.
W zwielokrotnionym zoomie
mej podskórnej giga pamięci
powtarzane stare scenki
osiadają na szarych ścianach pokoju.
Wypowiedziane zdania utraciły
swój termin ważności.
Jej twarz jest ponownie
w kolorze polnego mleczu.
Słowa tracą ostre kolce cynizmu,
w opłatkach porannego słońca.
Senne omamy
stają się martwym chwastem
urojonej klęski
pragmatycznej codzienności.
Dodane przez Edmund Czynszak
dnia 14.12.2011 23:00 ˇ
2 Komentarzy ·
996 Czytań ·
|