Ściska w ręku największy skarb.
Telefon. Kontakt z tamtym światem, gdzie
zapach cynamonu znieczula słony smak,
rozsianych gęsto na policzkach,
zaschniętych wysepek.
Właśnie tam jest ta jedna dłoń,
której palce wypieszczą
ulubioną melodię.
Na dworzec przyjeżdża stamtąd
kilka pociągów;
ale wszystkie są puste,
nie licząc chłopa w baraninie
i wyprasowanych garniturów.
On tam jest!
Jeździ,chodzi, oddycha.
Błąka się pod prąd i wiatr.
Uparty osioł! Pardon. Osiołek.
Pozostaje wypełniać codzienny rytuał:
wspólne oglądanie tych samych obrazków
na oddzielnych monitorach;
wzajemne sprawdzanie prognozy pogody;
i wreszcie minuta szczególnej pamięci.
Osobne noce i święta w niepełnym gronie.
Właśnie psy szczekają na powitanie.
Zawiedzione, że znów samotnie
dźwiga ciężkie toboły.
Dodane przez Loren
dnia 06.11.2011 11:33 ˇ
1 Komentarzy ·
522 Czytań ·
|