za pokręconym krzakiem
    Boruty i Lucyfery schowane
    przed wzrokiem bojaźliwym
    zmyślone strachy budzą wyobraźnię
    mieszkają w sercach bałamuty niechciane
    wodniki nimfy i potwory straszne
    krzyż na skraju dębiny
    odpędza ducha samobójcy
    znakiem krzyża każdy oczyszcza sumienie
    modli się do Trójcy
    i samobójca się nie obudzi
    dumna bieda zamieniła strzechy na dachówki
    i dalej dobrze jej wśród ludzi
    w brzezinie kapliczka z wizerunkiem Maryi
    w intencji pomordowanych powstańców
    pamięta starców którzy tu przychodzili
    aby zginać karki
    ktoś zapamiętał wczorajszą opowieść
    ktoś wstał od stołu nie wysłuchał skargi
    śpiew topielic nad bagnami
    unosi się w mgły oparach
    wraz z niepokojem w snach osiada
    wzrok podniesiony w tamta stronę
    jak nierozumny podszept
    jak pytanie o duszę w pamięci zapada
    jako prawdy zmyślone
    pośród pól i domów oczekiwanie
    pełne wiary w przeznaczenie i cuda
    trzeba zabić to co się widzi
    trzeba wiedzieć swoje żeby przeżyć
    choć dla jednych to prawda
    a dla innych obłuda
    najważniejsze by zobaczyć wschód słońca
    i żeby nie było powodzi
    albo żeby ze sklepu niczego nie zabrakło
    to co się dzieje za rogiem
    nikogo nie obchodzi
    byle nie bolało
    byle było łatwo
    na karku każdy ma swój krzyż
    choć na rozdrożach nie brakuje krzyży
    po co pytać dokąd się idzie i po co
    skoro nigdzie nie idę to zawsze jest bliżej.
Gandawa, 31.10.2011.
Dodane przez Henryk Owsianko
dnia 31.10.2011 12:57 ˇ
10 Komentarzy ·
1090 Czytań ·
|