Ach świerszczu zza bożego komina, wciąż manipulujesz
wskazówkami zegarów: spowalniasz wiosną,
pośpieszasz jesienią.
Pilotujesz wędrówki słońca, kwiatom rozdajesz uśmiechy
i przycinasz dni - jak ogrodnik. Poszarzałą już twarz nieba
oblekasz w ornament żurawi.
Na spacery ze mną zabierasz, niczym Noe, też psa, kota,
ptaki i kilka albumów z wakacji. Idziesz coraz szybciej,
chociaż krok mój wolniejszy.
Bezsilny, patrzę jak w zmowie z wiatrem plądrujesz głowy
drzewom. Potem skruszony, układasz w mendlach różańce
pod kasztanowymi drzewami.
Pora mi już zamienić uśmiech na oczekiwanie, bo gdy zniknę
za twoimi krokami, pogasisz światła skinieniem powiek
i pokażesz melancholijny film,
o tym co odeszło
już wczoraj.
Dodane przez topor
dnia 31.10.2011 12:49 ˇ
4 Komentarzy ·
645 Czytań ·
|