Włożę jeszcze kiedyś świat jak buty.
Postawię złote parawany, przed pokojem w Ritz Carltonie.
***
Lamborghini za rogiem czeka, aż przełknę ostatnią
ostrygę, resztka lodu ześlizguje się po brodzie. Teraz czas na podziw
kontrolowany, migotanie przed obiektywem, cmok nonsens.
Dłonie przywykły do faktury fraków, namaszczonej połyskiem;
pożądliwe spojrzenia wyświechtały się. Pocałujcie mnie w dupę.
Zapomniałam jak pachnie lawenda w pełnym słońcu, nadgarstki spowija
Clive Christian.
Purpura, góra, tron.
To mi się należy, w końcu uwierzyłam.
***
Wielu dobija się do drzwi, gubię perełkę z kolczyka
i plasterek antykoncepcyjny, specjalnie
dla fetyszystów. Więcej nie dostaniecie.
Uśmiech po kolei odtrąca palce zaślinione
wyczekiwaniem. Wielu chciało wylizać przybytek, dopić resztkę Heidsiecka,
zajrzeć w rozszerzone źrenice. Rozbijają sobie nosy
o nieskazitelnie wypolerowaną klamkę
w brzuchu.
A ty masz prawo wejść bez pukania, przecież de facto
nic się nie zmieniło; włosy w nieładzie oraz koraliki z wyprzedaży.
Oddanie tak głębokie, że brak stosownej wartości na sejsmografach.
Tuliłeś głowę między kolanami. Wtedy byłam twoja i nadal jestem.
W każdej chwili przypominaj o tym.
Dodane przez Gloinnen
dnia 17.10.2011 22:43 ˇ
11 Komentarzy ·
814 Czytań ·
|