Droga do raju opustoszała.
Pozostał ostatni las. Nadal go znam na pamięć.
Przecinam wąską wstęgę dymiącej rzeki, by wpłynąć na łąki
wypełnione mgłą po korony drzew. Docieram
do bramy, którą wyrwałem zaraz po maturze.
Stary dom umarł. Uratowano jedynie
balkon z widokiem na ruiny. Z otwartych
na zawsze okien w świat się rozeszły zapachy
dawnych lęków i nadziei.
Obok samochodami rozłożył się parking
na wiecznych snach kota , psa i chomika.
( o tym ostatnim mało kto pamięta)
Wycięto drzewa. W piątki uciekałem
z kiełbasą na czereśnię. Plułem pestkami
rozważając nad kolorem soboty.
Nowe wyrosły, gdzie tylko się dało.
Mają znajome twarze. Kłaniają się
jakbym nigdy nie wyjeżdżał. Klepią
po plecach za awans do A-klasy.
W środku nieco się zmieniło. Alicja
na wszystko patrzy przez niebiosa. Na przykład
śpiewa psalmy i kroi kurczaka. Przestała
szukać zagubionych parasolek. W tych sprawach
wyłącznie umawia się z Antonim. Już nie pamięta
o tańcach na stole. W jej mechanizmach
nie ma ziarnka piasku. Wieczorem zakłada
wielkie okulary i czyta mężowi bajki
na dobranoc.
Roman na wszystko patrzy przez Alicję.
Kupił świeże kapcie. Tak mu jest wygodnie.
Nie gubi parasoli. Nie wraca już z pracy.
Z nawyku zerknie do baru bez większej ochoty.
Staje w oknie i patrzy. Nie wiem,
co w tej głowie? Milczy. Saksofon z futerału
powstaje. Nikogo nie widzi. A ludzie przystają
wtedy na ulicy, zamyśleni. I nawet wierzący inaczej
są bliżej nieba, przez które wciąż patrzy Alicja.
Dodane przez Loren
dnia 14.08.2011 19:13 ˇ
3 Komentarzy ·
570 Czytań ·
|