słupy światła kontra ociężała kolumnada
freski broczą pomiędzy strupami polichromii
przy konfesjonałach nieruchome cienie
wciąż oczekują odpuszczenia win
anioły obsiadły szczyty kraczą nad hipokryzją
te drugie palą się ze wstydu
przy ich ogniu kloszardzi grzeją ręce
w długie zimowe dni
gwiazdy wyfrunęły ze sklepienia nad prezbiterium
jeżdżą ulicami w kabrioletach
jedynie kurz niezmiennie wymadla godziny
wznosi hosanna i snuje po posadzkach gorzkie żale
stoimy naprzeciw siebie podziwiając artyzm
ja- kunszt nieznanego artysty
ty- genetyczny wszechświat arcydzieło ojca
homo religiosus z nikonem w dłoni
oboje już dawno wyszliśmy z kadru
zanim nie zostanie kamień na kamieniu
spotkamy się ostatni raz na wspólnej fotografii
Dodane przez alouette
dnia 01.07.2011 12:00 ˇ
2 Komentarzy ·
799 Czytań ·
|