dnia 14.05.2011 12:59
ciasto z zakalcem nie jest wyrośnięte, a padnięte,zbite w swej konsystencji, gliniaste. to taka sugestia kulinarna, jeżeli dotyczy oczywiście opisu ciasta a nie pela.chyba,że to był celowy zabieg poetycki. wiersz czytam z uśmiechem. jest śmiesznie. pozdrawiam serdecznie. |
dnia 14.05.2011 13:14
a wierszyk, wprost przeciwnie, unosi się i rośnie poza formą:) |
dnia 14.05.2011 13:14
no, to ciach! już nie boli.
a zakalec? lubię.
odreagujmy,
pozdrawiam |
dnia 14.05.2011 14:06
ooo, to się w mocno dyskomfortowej sytuacji peel znalazł. Ale może wyjście się znajdzie, mimo niemożności ucieczki? Wszak coś napisał ostatnim tchem...a może przedstatnim? Ciekawy wiersz. Pocytałam z uwagą. Pozdrawiam, Ewa |
dnia 14.05.2011 14:23
po co pisać skoro nie ma co czytać:) |
dnia 14.05.2011 17:28
marylkotrafnie odgadłaś zakalec to tylko zabieg poetycki. Pamietam dobrze jak robią się zakalce a właściwie pamieta mój grzbiet gdy nieuwazny zostawiałem otwarte drzwi a ciasto które rosło w dzieży na piecy spadało.
bols
tak naprawdę to wierszyk fruwa sobie jak ja. Wiosna przeciez za oknem. :)
kropku
dokładnie odreagowałem :):)
Ewo
dziekuję i cieszę że spodobał się.
a la bracka
jesteśmy podobnego zdania. Po co pisać jak nie ma co czytać:)
pozdrawiam
dla malkontentów uwaga.
Wiem, w drugim wersie się, się zaplątało. |
dnia 14.05.2011 18:01
zakalec z keczupem zapedzzony w kozi rog ;)
ale samokrytyka mi sie podoba
dlatego i tekst do mnie trafia
pozdrawiam
;> |
dnia 14.05.2011 18:29
Sterany, dołączasz doulubionych, czy jak to tam zwą.
Cudne . Nie wiem, czy się ucieszysz, ale słyszę, jak śpiewa to Czesław (ten od żaby w betonie) i uciecha podwójna.
Za pomidora - dodatkowe komplementy. Uśmiechnęło, choć pewnie to przejaw natury zepsutej, bo smutne:) |
dnia 14.05.2011 18:58
kiedy po raz pierwszy upiekłam zakalcowe ciasto, rozpłakałam się ze złości, bo tak się starałam. mój mąż świeżo poślubiony, aby mi sprawić przyjemność i zachęcić do dalszego pieczenia, zjadł prawie całą blaszkę ciasta z zakalcem, udając, ze jest smaczne. minęło wiele lat, ciągle to pamiętam.pozdrawiam i podziwiam zapędy kulinarne. |
dnia 14.05.2011 20:59
miejsce, z którego nie ma ucieczki
to sieć pajęcza, pajęczyna
schwytany w pajęczynę
poznałem cud dzieczynę
tchu już nie miałem.
ale krew do kropli ostatnie burzyłem
była pomidorowa
nie zobaczyła :(
hey |
dnia 15.05.2011 08:53
Nie ztakich zapewne opresji wychodził Peel w soim twórczym życiu.
Takie drobne upadki tylko wzmacniają, co widać dobitnie.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 15.05.2011 08:58
Zapadnięta klata jest...zakalcowata
ale wiersz - wyrasta- jak drożdżowe ciasta...;))))))))))
Podobał się..pozdrawiam .M |
dnia 15.05.2011 12:07
czytałam -
pozdrawiam. |
dnia 18.05.2011 13:53
to jakby o mnie hihihihi podoba się na maksa! pozdrowionka ślę. |
dnia 19.05.2011 08:04
podoba mi się.:) |