przede mną most
zaraz zacznie się zwężać
w kładkę
to już nie twardy grunt
nieobjętej okiem słonecznej równiny
pod stopami dzieciństwa
przede mną rozchwianą kładką
nad niebytem
szedł ojciec
przechybnął się
zniknął w sinych mgłach
rozkładając ręce
jak do lotu
za mną
w bezpiecznej odległości
córki (aśka z kenem
trzymają się za ręce)
z nieobjętej przestrzeni
wchodzą w stronę
pierwszych przęseł
radośnie
mijając zielony mosteczek
który weselnie
ugina się
1996
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
752 Czytań ·
|