zjawia się kelner
jak na kacu ranek
budzi drzemiących
nad życia kuflami
wylewa kubeł
na głowę fantasty
kijem obija cynika
skrupulatnie
co do gestu
rozliczona będzie
wszelka licentia poetica
z tego skórę zdzierają
bo nie ma czym zapłacić
tamtemu rozum odjęły
widoki nieziemskie
bez pokrycia
ów postradał nadzieję
lecz i to było za mało
żeby spłacić długi
rosnące z roku na rok
w postępie geometrycznym
zbliża się godzina
rozliczania z talentów
z rachunków na własnej duszy
wykarbowanych
i jak zawsze nie brakuje
bogu ducha winnych
co żyli jak myszki pod miotłą
więc skąd słone rachunki
dopisane
niewidzialną ręką losu
i jakim cudem ja bezkarnie
wyczyniam wciąż jeszcze akrobacje
na cienkiej linie wiersza
linoskoczek Pana Boga
nie płacący cła
za niedozwolone
przekraczanie granicy
między marzeniem a jawą
1996
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 01:00 ˇ
643 Czytań ·
|