toczę się po pochylni ulic
jak po moście z drgających desek
śmiech przelatuje po wargach
kamienice w miększych ubraniach
podszyte wiatrem spiętrzone cegły
tynkowane smołą powietrza
niosę koszyk rodzajów nastroju
parkowa fontanna zwilża mi umysł
piję zmęczone światła latarni
daję się nieszkodliwie otruć
dźwiękowi oddalonych skrzypiec
zaklętych stukotem obcasów
mijam umazane od spojrzeń witryny
wchłaniam ślady nieczynnej piekarni
kąsa mnie widok starczych zaułków
okryty krainą bluszczu kościół
otacza przystrzyżona trawa
i kępki zmartwionych kwiatów
w wyziewach piwnicznego poruszenia
odrzuca mnie aura parkietu
i fonetyczna ekspresja alkoholu
siadam na ławce do podtrzymywania myśli
i łapię subtelny smak mżawki
wizje pompują krew w puste arterie ulic
to miasto nie jest pisane prozą
Dodane przez AmanJean
dnia 11.04.2011 21:55 ˇ
3 Komentarzy ·
680 Czytań ·
|