Hen daleko zahuczało ponad lasem.
Deszczem ścięło. Pociemniało. Mgła.
Srebrny miesiąc wzeszedł zdjęty bladym strachem
i pogrążył w siwej łunie noc i wiatr.
Baby dzieci pod łóżkami pochowały.
Po wsi szwendał się i błądził tylko pies.
Ksiądz kropidłem machał wokół oszalały.
I to wtedy, jak zawyłło. Boże strzeż!
Jak załkałło, zaryczałło, krystalicznie nośny jęk.
Z serca lasu niósł się do wsi wilkołłaczo rzewny zew.
Lecz choć czule nam zawodził, słychać było, że to pic.
Finał z grozą już dochodził, a ten tylko łł i łł.
Legł więc nastrój ponad lasem.
Nie szwendały się już po wsi nawet psy.
Miesiąc bardzo zawiedziony zszedł przed czasem.
Tylko tamten czegoś cierpiał, czegoś wył.
Dodane przez srebro
dnia 31.03.2011 21:18 ˇ
8 Komentarzy ·
791 Czytań ·
|