Dotknąłem delikatnie jej porcelanowej dłoni,
zimnej i bladej.
Spojrzałem w te szklane tęczówki
zadziwiony jej urodą.
Taka spokojna, perfekcyjna.
Poszedłem dalej.
Zerknąłem na sztywne ręce,
odziane nietypowym, barwnym strojem.
Na twarz zastygłą u niego
w nijakim wyrazie.
Taki pusty, bezwartościowy.
Ruszyłem dalej.
Miałem okazję ich zobaczyć.
Zdyscyplinowanych i nieruchomych
w bojowych pozach.
Podzielonych, choć takich samych
w głębi jestestwa.
A teraz, takich zimnych i surowych.
Skończyłem włóczęgę,
na miejsce wróciłem,
ale z wiedzą i obrazami.
Tylko ja bezpieczny.
A za rok przybędą nowi.
Ja jestem gotowy.
Jak zawsze...
Dodane przez Maria Magurska
dnia 25.02.2011 22:43 ˇ
8 Komentarzy ·
779 Czytań ·
|