Na kercelaku rosły kwiaty
Z rzadka, rozsiane kępami.
Na Saskiej Kępie kwitły kasztany w maju
Spadając na trawę kiściami.
W Łazienkach
Szopen melancholijnie spoglądał na magnolie.
Potem przyszedł faszyzm.
Na kercelaku podeptano kwiaty,
Rozkopano klomby...
Na Saskiej Kępie
Pierwsze domy spłonęły od bomby.
Wśród powązkowskich alei gęstniały krzyże
Z dnia na dzień.
Nie mogli doliczyć się ich grabarze.
Nie mógł zdziwiony przechodzień.
W Łazienkach Szopen posmutniał,
Zapłakały wierzby.
Czyżby to koniec lata,
Jesień już smutna, czyżby?
Dodane przez poezjornik
dnia 03.05.2007 18:54 ˇ
13 Komentarzy ·
1037 Czytań ·
|