w załamaniu pryzmatu gdzie noc się wypiętrza
układałeś pragnienia w szufladach ukryte
szeptem kłamałam gwiazdom tanie obietnice
już przy setnym impulsie dotknęły się wnętrza
wypełzaliśmy z koszul nylonowej władzy
blizny sondując ciszą pomiędzy plamami
zabłądziliśmy w sobie niepewnie ustami
najświętsi wśród świętych w biel opadając nadzy
nie szukam twoich dłoni i nie płaczę skrycie
w latach splątanych mocno w przyczyny i skutki
nie boisz się gdy wyjeżdżam własne przeżyć bycie
choć wtedy łatwiej szczypią zwykłych zdarzeń smutki
znam zagłębienie ramion gdzie zostaję biciem
wiesz że jest miejsce w oku gdzie nie będzie pustki
Dodane przez tolekbanan
dnia 25.11.2010 11:44 ˇ
11 Komentarzy ·
709 Czytań ·
|