kiedyś byłem małym chłopcem
- kilka stopni w skali zwracania na siebie uwagi
- starszych nie zawsze brałem poważnie
raz poszedłem w sen i wiedziałem że śnię
potem ktoś wszedł - trzasnęły powieki
o godzinie późnej - z minutami
wyścig to przegrana
- na starcie głowa jak ostry dyżur
nie wszystkie myśli da się uratować
nie można nadać im imion i ich pogłaskać
ale da się z nimi oswoić
konieczność - słowo klucz
na ten wieczór i wszystkie inne
- a ja nie chcę uciekać stąd
nawet jeśli nie przejdzie
przez myśl jakiś czarny kot
- stanął w słońcu mój wielki dom
dom dla lirycznie i epicko chorych
ma typowy owalny cień
i zakola
pomalowane słońcem
jutro znowu
jak będzie wolna chwila to się przesuną
na plecy wezmę swój krzyż
i pójdę naśladować
- derwisze spytają czy tańczę
czy tylko się słaniam
- już na początek
każdy krzyż ma dwa końce
a są jeszcze dwa na wszelki wypadek
- czekamy
wciśnięci w najdalszy głowy kąt
nim rozgonią nas lekami
wygryzą nas inni
Dodane przez Papirus
dnia 30.10.2010 09:25 ˇ
6 Komentarzy ·
718 Czytań ·
|