|
dnia 25.10.2010 23:45
hmmm |
dnia 26.10.2010 05:18
Komentarz warsztatowy: Wiersz ten napisałem dawno temu, jeszcze jako student II roku romanistyki, po wykładzie prof. Gabryjelskiej na temat metody kartezjańskiej. Urodzonym solipsystą będąc, nie mogłem nie skoncentrować się na tym, co u Kartezjusza stanowi punkt wyjścia dla jego rozważań, ten punkt bowiem w znacznej mierze z nim podzielam, tyle że wyruszam zeń w przeciwnym kierunku. Dla francuskiego filozofa wątpienie okazuje się źródłem pewności, bo skoro wątpię to myślę, więc jestem i moje postrzeganie ma charakter jasny i wyraźny. Trzy fazy tego wiersza prowadzą podmiot od eksperymentalnie wybranego,
przeciwnego Kartezjuszowi startu ( rnie wątpię już w nicr1;), aż po solipsystyczną niemoc w finale, pozwalającą tylko na bezwolne poddanie się rutynie doświadczanej codzienności. Tak wtedy to widziałem i tak to ująłem i nawet po wielu latach to pierwotne wrażenie się nie zatarło. Zdolności do wątpienia nadal przypisuję ogromną wartość; to ona stanowi siłę napędową ludzkiej myśli, nakłaniając ją do stałej weryfikacji raz przyjętych sądów i chroniąc ją przed skostnieniem. Jest też ona nieodzownym warunkiem tej fundamentalnej pokory, jaką godzi się przyjąć wobec tajemnic życia. |
dnia 26.10.2010 06:20
wybacz,ale wiersz nie jest udany |
dnia 26.10.2010 07:33
byłoby zdecydowanie lepsze, gdyby przystrzyc trzy pawie ogony.
tak sądzę, nie odbierając im sensu:
próbuję wysnuć jakikolwiek konstruktywny wniosek
coś co uwzniośli ciąg nieprecyzyjnie realizowanych posunięć
gdy konspiruję się w wystygłej beznadziejności
bliższe jest mi dubito ergo sum; skromniejszy estem;
ale wspominam czas, gdy mogłem mówić coito ergo sum
hej |
dnia 26.10.2010 08:43
lubię takie rozważania, mają szczególny posmaczek. |
dnia 26.10.2010 10:10
Zastygłem w beznadziejnej nieprecyzjności i nie posunę się dalej.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 26.10.2010 10:24
Tekst stopniowo ucieka w z opisowości ku abstrakcyjnej i raczej niepotrzebnej dla czytelnika wzniosłości. Wiedza nie zawsze oznacza zrozumienie, to do tyczy w tym przypadku zarówno pojęć jak i formalnych wymogów zarówno filozoficznych jak i poetyckiego wyrazu. Zresztą największym problemem pogodzenia sobie tych dwóch sposobów komunikacji to wymóg precyzji wypowiedzi przez filozofię kontra potrzeba połechtania wyobraźni poezją. |
dnia 26.10.2010 10:25
*...a to dotyczy |
dnia 26.10.2010 13:14
lubię takie wiersze, nawet bardzo |
dnia 26.10.2010 14:36
przegadany, a szkoda, bo są momentami ciekawe odniesienia. pointa niestety trywializuje całość. może dlatego, że nie przepadam za tekstami, kręcącymi się wokół własnego apsika - subiektyw taki.
do poczytania, ale na chwilę -
pozdrawiam. |
dnia 26.10.2010 19:51
gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu.....
itd, itp........ na poziomie licealno blogowych przemyśleń.
niestety nie dla mnie takie pisanie.... |
dnia 26.10.2010 21:34
Podobają mi się;
wciśnięcie w konkretność krzesła
siedzenie przy nierealności okna
ślęczenie nad preparatem z własnego przerażenia
i nieco wcześniej fraza: pomyślałem myślę więc powinienem być
Co do reszty tekstu mieszane odczucia.
Pozdrawiam. |
|
|