turbulencje w moim czachonie
śrutowcem plasnęły w jędrność poczynań
wytrącone spowodowały lepkość szamotów w podkorze rdzeniowo-parzystej
w jasności bezwładnej na przemian
zionołem podjęzyczeniem na wdechu
omamem zjechałem w nadpobudliwość
przylgnąłem do czasochłonu plecami
uleciałem w nieprzebytość pastikonu
nagle spazmowałem szeptem wyzioru
skrętnośc nijaka owinęła się w przestrzeni
twoich zachowań
w pozycji krnąbrnej zasnąłem nienaruszony
Dodane przez darecki
dnia 07.08.2010 18:43 ˇ
11 Komentarzy ·
1086 Czytań ·
|