jesteśmy wariatami.
różnią nas tylko kolory. oczu, włosów i warg.
deszcz potrafi poniżyć kobietę.
rozlany makijaż, ciężkie kosmyki i płaszcz.
łatwo upaść, choć dużo wcześniej pomyliła drogę.
szepczą, że celująco zalicza kałuże.
twierdzi, że je przygarnia, nadaje imiona,
chociaż i tak wie, że lepsza byłaby z niej dziwka,
niż matka.
jeden umie się modlić, inny nie dowierza,
że można przy obcych migać, kiedy kościół dawno
w tyle. potrafimy oddać hołd nie tylko w niedzielę,
na kolanach. znacznie częściej, niż Allah nakazuje swoim.
szkoda tylko, że wierny tak kaleczy gesty.
zamiast znaku krzyża, drga palcami w miejscu,
jakby odganiał muchy. zawsze lecą do gówna.
wmawia sobie zawzięcie, że to krew wabi je do ogrodu.
potem już tylko fiołki.
można się rozstawać i wracać do schronu.
mylić się, naukę odkładać ad kalendas graecas*
orać skórę dla inicjałów. nie znikną nagle.
była moja. tylko moja. nie dam ręki uciąć.
czas się nie zatrzymał. może to i gorzej.
każda następna godzina to chłosta.
słaby, jak mała wskazówka. nigdy nie będzie mi dane
iść z tarczą.
jesteśmy wariatami. wszyscy.
różnią nas tylko objawy.
* (łac.) do kalend greckich, czyli nasze święte nigdy
Dodane przez Iwona
dnia 26.07.2010 18:30 ˇ
15 Komentarzy ·
1013 Czytań ·
|