Wewnątrz duszy coś tnie i dmie
bez litości, bez skazy Cię.
Jak ono śmie!
Przenika tkanki, mocno pchnie
ku temu, co zniewala Mię
również, choć tylekroć ową
bestię ujarzmiałem nową
Krwią przelaną.
Ostało się w ciele, w głowie
Mej i Twej niczym pogłowie
bydła nieskorego do ruchu,
a przygniatające w duchu.
Szafować Mnie?
Wypełnia wszystko do końca
Ogarnia trzewia, gońca
posyła do zakamarków
jeszcze mocnych ludzkich karków
Łaską daną!
Tak, w końcu przyszło zbawienie!
Znikaj w piekło krwi nieczysta
Sprawiająca rozdwojenie!
Szukaj się u Antychrysta
i tam w płomieniach rozbłyskaj!
Bo byłem słaby, a moc mi dano
Bo zwątpiłem, a odżyłem rano
Bo zgrzeszyłem, a mi wybaczono
Bo krwawiłem, a mnie wyleczono.
Wewnątrz duszy coś tnie i dmie
bez litości, z okrucieństwem,
ale światłość spowija mnie
i to co było szaleństwem
i do szaleństwa wodziło
Także Ciebie!
spotkało się z pomstą w niebie
I lepszego męża zrodziło.
Czyż o to właśnie nie chodziło?
Dodane przez Prestiż
dnia 12.07.2010 20:21 ˇ
8 Komentarzy ·
721 Czytań ·
|