- pod mój szałas ktoś się skradał
świst wiatru wzmagał się
w konarach
a to
zbliżało się po pierwszych
ciężkich kroplach deszczu
zamknięte w sobie
i nieznane
za zasłoną nocy bliskie
wielkim milczeniem
samotnika
u wejścia zawiesiło ślepia
- zagubione dwa jeziora
stałem na obydwu brzegach
leżała moja twarz na toni
a głębia pogłębiała się pode mną
aż do suchego głębin dna
- i poznałem
ślady moje obok pazurów
ciężkich łap idące zgodnie
byłaż to ziemia sprzed potopu
- szedłeś naprzeciw przyjacielu
wilgoć twych oczu mnie obmyła
zapomniana źrenic szczerość
napoiła niegodnego nawet zębów
pod swym gardłem
objąłęś mnie swoim milczeniem
mocniej niżby ramionami
chłodny szałas dawną przyjaźnią
ogrzejemy
wejdź - odchodzisz
stój - dlaczego
- zerwałem się i wybiegłem
przed szałasem stał już świt
ustronie otwierały wszystkie swe pokoje
dębowy sosnowy bukowy brzozowy
ale w każdym pusto
nikogo
Dodane przez jaceksojan
dnia 19.06.2010 11:24 ˇ
10 Komentarzy ·
978 Czytań ·
|