Ni stąd daleko, ani nie tak dawno
dwaj bracia żyli jedną dzieląc chatę.
Pierwszy - rozsądny, a zwą go Ergaton,
drugi - nic po nim, zowie się Ergaster.
Kiedy Ergaton śpiewa ranny chorał,
Ergaster leży jeszcze w łóżku sprośnie,
ale wystarczy "śniadanie!" zawołać,
ten już się zrywa i leci radośnie.
"Gdzieś był, mój bracie, czemuś swą absencją
zasmucił Pana w dzisiejszy poranek?"
- pyta Ergaton szczerą troską wiedzion,
ten: "Łeb mnie boli, ciszej bądź, baranie!"
"Wiedz - mówi dalej - że noc całą prawie
przed komputerem beztrosko spędziłem
mordy wciąż czyniąc, w wesołej zabawie,
na wirtualnych kosmitach. To miłe!"
"Szkoda mi ciebie, ale też nie skryję,
żem twoją stratą osiągnął cel łacniej.
Bo ta, do której cholewki smaliłem
pospołu z tobą, wybrała mnie właśnie!"
Tak rzekł Ergaton. Morał widać w dali -
niech w młodych duszach ogień cnoty płonie!
Piękna Brunhilda, bo tak ją wołali,
roztropnego wybrała, bajki KONIEC.
* * *
Lecz NIE, wszelkiego moralizatorstwa
trzeba unikać, jak rzekł Friedrich Nietzsche.
Stąd tej historii jeszcze jedna wiorsta
jest do przebycia. Kłopoty kosmiczne...
...czekają jeszcze bohaterów naszych.
Bo oto Ziemię wszeteczni kosmici
napadli niecnie, by ludzi zastraszyć,
aby się z nimi na dobre policzyć.
I tak porwali Brunhildę nadobną,
jednak Ergaster w bojach zaprawiony
przepędził wszystkich, het! za siódme niebo,
a dziewczę wyrwał z rąk ich okrwawionych.
I to już koniec bajki, drogie dzieci,
niech w was zostanie nauka życiowa -
kiedy wieczorem paciórek klepiecie,
baczcie, czy w szafie potwór się nie chowa.
Dodane przez Zoroaster
dnia 24.05.2010 09:49 ˇ
1 Komentarzy ·
717 Czytań ·
|