zbaraniałem wychodząc na pustostan
wieczerzy
usta zamknąwszy patrzyłem
podłogą podparte stały przydymione
słuchawki lub wędka
stawały się zapominane i zapominały
się stawać
zapytałem w podstawę naiwnie czekając
aż nakreśl mi prastary ład nieporządku
i zaczęło się
niknie jeden ja w tę
i brak i tak i i
do granic dotknięty już nic nie tak
przez obraz zastukał niemowa
jak staw
i on zapytał pływając żabką
ja-Salomon
nalałem
z pustego
Dodane przez Albert Rieger
dnia 22.05.2010 01:40 ˇ
3 Komentarzy ·
383 Czytań ·
|