widziane spode łba
rzecz której przeskoczyć się nie da


przesłona I
wyżej chuja nie podskoczysz
ale co ze spadaniem?
przecież niżej też ni chuja

zawsze się można na chwilę pomiędzy przywiesić
ale co dalej jak nie odetną?
nie wypada chyba tak dyndać
po co się mają przyglądać?
oglądać
dotykać
zaraz się zaczną łamać
brać do ust - rozgrzeszać

rozgrzebywać rany
dogadywać
odgadywać
zaraz znajdzie się jakiś know-how
albo gorzej - artysta co zamknie w ramy

chmura nad głową przesłania słońce

zawisnąć tak wzrokiem i milczeć?
- dziękuję postoję
(może poczytam gazetę)
z resztą - można by się położyć
w razie potrzeby przekręcić


wyzwalacz II
rzucasz kurwami na prawo i lewo
a rykoszetem echa dostają ludzie
(prawdopodobnie są ranni)
w podziemnym przejściu gdzie nurkują przechodnie
jak głodne szczury grzebią w cudzych spojrzeniach
szukając ogryzków światła

jasna zawiesina niczym bielmo
na końcu tunelu straszy ślepotą na zewnątrz
śmierdzi
przy wyjściu opalony facet sprzedaje perfumy
opiera się dłonią o ścianę
- aldomoro z ręką w nocniku

wypływasz na powierzchnię
skręcasz kark na ruchomych obrazach
na boku czekają młode sury
dają się nawet łapać za pośladki
z okna samochodu patrzy właściciel tego za-dupia
mający monopol na cyc co karmi ulice

pod gołym niebem coś się wyzwala
przykryty gazetą leży człowiek
może to już coś więcej
gazeta z przedwczoraj


ciemnia III
u szyi uwiesił się bóg
rozłożony na małym krzyżyku
ani drgnie
- masz szczęście że trzyma i nie chce puścić
powieka lekko opadła
oko dojrzało do mocnych obrazów

jest ciemno
latarnia miga się by świecić jaśniej
ale dobrze widać - to krew
kawałek mięsa owinięty w gazetę
chyba świeży bo cieknie

ludzie wstydu nie mają tak przeciekać
- cholerne zwierzęta
zabrać to stąd bo zaraz muchy zaczną tańcować
albo świetliki
te co świecą dupami
z alfonsem podejdą się gapić

nie wołać księdza ni kynologa
w końcu rodowód jest krótki
- jednorasowe stworzenie bez pana