W gęstszym cieniu, na obrzeżu nieba
Księżyc schował się, jak wahadło.
Śmierć podjada błyszczącą ikrę;
Gasną gwiazdy nad Nową Anglią.
Mam w pamięci Europy chytrość,
Rzeźby świętych ponad miasta farmą,
Ich podparte powiekami oczy,
Gdy śpi prawnik i śpi opatrzność.
Tutaj noce są plejstoceńskie.
Ziemia nagle staje się płaska.
Wichry dudnią kopytem ciężkim
Aż mrok trzeszczy, ta chłodu tafla.
Jeszcze cicho. Ląd powoli mięknie
By połączyć się z Atlantykiem.
Zanurzone w ciemnościach zagrody
Owce krążą, jak ławice rybek.
Przeciw wiatrom, przeciw zwierzętom.
Nie ma losu. Jest samotność ludzka.
Stawiaj opór, jeśli stawiać musisz.
Dym ze strzelby. Mózgowa puszka.
Na płocie usiadł mały ptak.
I pracowity zaczął śpiew.
W piszczałki, dla mnie niewidzialne,
Wdmuchuje cenny dech.
To, co przychodzi - przez drzwi widzę.
Zwierz i wędrowiec, strach i Bóg.
Muszę obliczyć swój wysiłek
Nim rzucę - coś i przejdę - próg.
Dodane przez Piotr Plichta
dnia 12.05.2010 22:02 ˇ
6 Komentarzy ·
760 Czytań ·
|