Był sobie Prezes wszystkich prezesów,
Który nie stronił od sex-ekscesów.
Kiedy komputer już opanował,
Po pornografii tylko buszował.
I choć był stary, łysy, brzuchaty,
Ciągle spoglądał na małolaty.
A kiedy w sklepie kupował szynki,
Głaskał je czule, mówiąc - Dziewczynki!
"Tu mieszka Prezes" - oznaczył chatkę,
Myślał, że zwabi tym małolatkę.
A małolaty, niech Prezes słucha,
Lubią "kapuchę" oprócz "malucha".
Prezes zaś kasy nie miał za wiele,
Co miał to zużył na słuszne cele,
Na gumki w kropki i z myszką Miki,
Gumową lalę i na świerszczyki.
Więc gdy nadeszła pora wyborów,
Prezes nabierać zaczął kolorów.
Raz był czerwony, a raz zielony,
- Kurcze - powiada, jestem zmieniony!
- Amen - w kościele, diabłu ogarek,
I dla pijaków grosików parę,
- Może się uda, może się wkręcę,
Tylko Prezesem chcę być, nic więcej.
- Potem załatwię Tobie i Sobie,
To co wymyślę w mej durnej głowie.
Bo być nie może przecież inaczej,
Nie jestem tylko płynem do naczyń.
Dodane przez qwerty
dnia 09.04.2010 10:31 ˇ
9 Komentarzy ·
1212 Czytań ·
|