Mój Anioł Stróż znowu zatrzasnął się w windzie
przygryza wargi do krwi i krzyczy: kurwa!
waląc swą anielską głową o kant podłogi
A mi znowu brakuje oddechu,
zrywam paznokciami tynk ze ścian,
a rzęsy piłują bezlitośnie czaszkę.
Kaleczę się okruchami chleba i
wyrywam zapałkami żyły.
Przypalam tętnice żelazkiem
żeby poczuć zapach palonego mięsa
W końcu winda dociera na moje
piętro perwersyjnego cierpienia,
Anioł biegnie z rozwaloną głową,
wkurwiony przeklinając, ze
następnym razem idzie po schodach
Zdążył
Więc ja znowu uklęknę przed nim
pokornie deklamując:
Aniele Boże Stróżu Mój proszę,
nie zatrzaskuj się więcej w windzie,
bo nie wiem ile jeszcze jestem
w stanie wytrzymać Twojej
bezlitosnej beztroski
Dodane przez rycheza1
dnia 11.04.2007 21:15 ˇ
10 Komentarzy ·
856 Czytań ·
|