Parafrazując Goulda myslę,
że poezja to nie zawody,
tylko akt miłosny.
Dlatego nigdy nie brałem udziału w agonach.
Ten wyjątek jest gestem.
To, być może. mój ostatni tekst,
którego nawet nie śmiem nazwać wierszem.
Aby zachować minimum higieny,
od czasu do czasu wycieram kurz z przesądów,
mrucząc przy tym pod nosem: głupie, ale moje.
Potem zapominam o nich na jakiś czas.
Przywracając do stanu używalności wyblakłe stronice,
gestem zniecierpliwienia odpędzam
natręctwo wspomnień.
Podlewając wyschłe doniczki
wygladam przez okno,
czekając na złowrózbny znak,
nim kurz znów osiądzie, przyćmiewając pamięć.
Włączam drzewo wiadomości dobrego i złego,
chcąc poczuć się lepiej i poddać złudzeniu,
że jestem tu i tam.
Dodane przez Mateusz Kielan
dnia 13.03.2010 23:01 ˇ
9 Komentarzy ·
621 Czytań ·
|