krajobraz pelargonii cierpliwie rozsupłuje sznurówki okien
cień Chrystusa przybity do krzyża nad drzwiami z wytartym grzbietem
kot wydeptuje skarpetki na drugą stronę mruczenia na śnieżnym
płótnie ściany kilim malw i pielgrzymi szlak słodkiego zmęczenia
pątników z odległej pasieki w zakurzone smugi słońca
kamień podpiera starość węgła ojciec posadził jeszcze jedną jabłoń
i choć mięta nie pachnie już zdrowiem cisza makiem zasiana
wspomina gwarne popołudnia gdy dom wypełniał się świergotem
zwołującym rozproszone niebo droższe od własnego oddechu
dlaczego tyle musiało się zdarzyć by nie stało się nic coby mogło
zawrócić tęsknotę z drogi wstecz do zbawczych brzegów przypomnienia
gdzie stary płot wita wciąż rozkołysane pąki marzeń jak obraz światła
niedomalowany to co nieważne takie ważne jest teraz rodzinny stół
opasujący każdą z naszych rozmów tu potem już znikąd nie przyjedziesz
Dodane przez janusz pyzinski
dnia 16.02.2010 08:52 ˇ
8 Komentarzy ·
763 Czytań ·
|