Eviva l'arte bez kresu słyszę w otchłani.
Wlej we mnie rozkosz, O Matko kochana!
Pobudź zmysł, utulaj, kochaj
Brak końca, brak szmeru, cisza gorejąca.
Kroję mą duszę, szukam spokoju
Nie kocham, nie pragnę, Nirwana!
Brak mocy, krążenia, tętnienia w ustroju
O córko! Zgubiłaś, gdzie ona kochana?
Niepokój, zdrętwienie, przepełnia me serce
Bezpańskie. Znajdź mnie, mą gorycz, me myśli szatańskie.
Oddaj co zabrałaś.
Co nie dałaś!
Kłamałaś?
Uciekałaś?
Błagałaś?!
Oszukałaś!
Kole mnie w gardle twa litość ohydna
Uciekaj! Bądź w dole! Kulej! Katuj!
Nie wyrwie twa zgnitość mych łez -
Uratuj, lecz nie mnie, oszczerstwo! kalectwo!
To bezkres, ciemność
Diabelstwo!
Chciałam poczuć twój oddech na szybie
Wzrok trzeźwy i szczery.
Jak konik polny co w powolnym trybie
Zamkniony w szkliwie tęskni i szlocha
Do swojej bandery, do bliskich
Nie sercu..
Nie wbito mi tego!
Żałosnego!
Bezprawnego!
Bolesnego!
Bezpańskiego!
Miłości..
Bez litości
I godności.
Mogę więcej!!
Ale nie chcę.. umiem sama być
Marzyć..
Śnić..
Wyć!
I cierpieć.
Nikt z kłujących, drżących, zadających
Nie zło, lecz radości szereg
Nie zrozumie
Mych rozterek, gierek..
Nie zrozumie..
Ja nie czuję, nie pragnę przeszłości
Drugiego żywota, choćby normalnego
Kochanego, potrzebnego..
Czas nie czyn..
Nie cofniesz braku miłości.
Więcej?
Wystarczająco zbrzydłaś w mych myślach..
Arte pro arte..
Żegnaj!
Eviva l'arte!
Dodane przez mikonada
dnia 29.01.2010 19:33 ˇ
1 Komentarzy ·
849 Czytań ·
|