Dzisiaj słowa to milczące murzynki, mają dzbany
powietrza. Biodra którymi kradną przestrzeń.
Do źródła pustyni zmierzają przez samo serce.
Nim to pojąłem przyglądałem się martwym
wgłębieniom piasku, czytałem z układu
kamieni. Ten korowód żyje dźwiękiem
odklejanych stóp, trzepotem potarganych
ubrań. Przesypuje noce, niebo jest tutaj
koszem z wikliny który się trzyma
w dłoniach, lub niesie na czubku głowy.
Podróż otwiera oczy u kresu
gdy słowa nabierają znaczenia
pożegnań.
Dodane przez Kryptonim
dnia 07.01.2010 11:39 ˇ
2 Komentarzy ·
551 Czytań ·
|