Spojrzała wstecz i zobaczyła kanarka
na dachu stylowej kamienicy. Obrzydlistwo.
Ze wstrętem wspominała szklane żyrandole,
witraże w oknach i pochlebcze gęby mimów.
Pamięta jak dziś taras na dachu i ulicznego grajka,
który u stóp budynku przygrywał o wolności.
Jak mu zazdrościła tego rozkurzonego surduta
i swobodnej pewności siebie.
Wytarła nos chusteczką z monogramem
i powolutku ruszyła w dół ulicy Młynów.
Zmyliła z łatwością każdy pościg by zagnieść ciasto
na domowy makaron w swej chatce.
Dodane przez Rosa
dnia 23.12.2009 23:20 ˇ
10 Komentarzy ·
889 Czytań ·
|