w miejscu które śpi bez snu
przezroczystymi dłońmi
splecionymi na kamiennym cokole
pomiędzy bukietem chaszczy i mchu
skradziono anioła
rozwiane skrzydła
daremnie szukały
bożego punktu zaczepienia
drobna dłoń podpierająca główkę
zaciskała w piąstce więź z duchem
wierząc że tego się nie zrywa
mętne oczy utopione w mieliźnie dnia
manewrując pośród prochów
nietykalnych jak brzytwa urwiska
zapomniały że i to ciało złożą
u stóp nieruchomych zjaw
zimnych
bo anioły odlecą
Dodane przez sowa
dnia 18.11.2009 18:35 ˇ
8 Komentarzy ·
1382 Czytań ·
|