{r30;}r30;z resztą. Wszystko jest
zsynchronizowane i uzbrojone po oczy, latające
kamery notują każdy poślizg. Bezpańskich psów
nie ma i nie będzie. I owszem teren czuć jak echo.
Podchodzi wilgoć. A my Mery, my szukamy się.
Robimy skok w kino. Kradniemy scenariusze.
Podległość jest kwestią strategii. Potrzebne nam będą
hełmy. Z nieba widoczne już zaszło. Niepoliczalne po
rozumienie. Zamiana wart, język zdarty ze skóry.
Wczytaj to w słup, a front zaskoczy nas. Zza mgły.
Ognia! Nie docierają sygnały, nikt. Tu się nie modli,
tu się konsumuje kwas. Na twarzy szlak czołga stalowa
chmura, tu i ówdzie. Pękają żyły, wyjęzyczeni. Jacyś
inni, brązowi jak południowe słońce. W końcu zostało
kilka naboi, którymi dostaniemy się.
Po drugiej stronie wydech domknięty w klatce.
Dodane przez vigilante
dnia 30.03.2007 07:49 ˇ
13 Komentarzy ·
1420 Czytań ·
|