dnia 13.10.2009 16:10
proponuję dużo czytać, poezji zwłaszcza z przełomu XX/XXI,
Pani wierszyk to pensjonarskie dyrdymałki, w sam raz do pamiętniczka, |
dnia 13.10.2009 16:12
oczywiście, moim skromnym zdaniem, :) pozdrawiam i życze duzo powodzenia, |
dnia 13.10.2009 16:56
Dziękuję za poradę i za komentarz również:). Przemyślę. Pozdrawiam. |
dnia 13.10.2009 16:58
nie jest tak zle, calkiem, calkiem, ale odchudzialbym ten wiersz, bo za duzo..... MS |
dnia 13.10.2009 17:09
Dziękuję za słowa otuchy :) Narazie nie potrafię odchudzić , ale w przyszłości może się udać. Tymczasem przeżywam dość emocjonalnie całą sytuację... trochę nieadekwatnie może, ale tak mam... początki wszędzie trudne:) |
dnia 13.10.2009 17:24
Droga Roso, czasem już tak jest, że trzeba zupełnie odciąć się od starego. Należy dokonać wewnętrznych zniszczeń (przewartościowań) nawet sobie popłakać i zacząć wszystko na nowo. Jak przeczytam dobry Pani wiersz to z przyjemnością o tym poinformuję. |
dnia 13.10.2009 18:20
Liczę na to Panie Robercie, bowiem cenię sobie Pana zdanie. O ile się dobrze zorientowałam istnieje tu limit publikacji jednego wiersza na tydzień. Zatem kolejny wiersz, być może mniej pensjonarski zamieszczę w przyszłym tygodniu. Tak to już jest, że człowiek ma różne etapy w życiu i różne potrzeby co do poezji.. też własnej - czasem powrót do dzieciństwa okazuje się najprzyjemniejszy... na danym etapie rozwoju oczywiście. Pozdrawiam:) |
dnia 13.10.2009 19:35
Robert ma racje :) |
dnia 13.10.2009 19:47
Oczywiście:))) |
dnia 13.10.2009 19:59
Wiem to po sobie, człowiek czasem potrzebuje mocnego klapsa, ponarzeka ale później powie; taaaak to był punkt zwrotny który pozwolił mi wiele zrozumieć. Eeh, sam wkładałem wiersze do pieca i łzy ciekły mi po policzkach :) |
dnia 13.10.2009 20:01
po spaleniu czułem się jak nowonarodzony, :) oczyszczony, fajnie powspominać, |
dnia 13.10.2009 20:15
Ja mam jakieś zeszyty z czasów szkolnych, których nie spaliłam bo mam do nich sentyment pewien i czasem tylko czytam je z rozbawieniem. Nad wierszami raczej nie płaczę, ale staram się wyrabiać sobie do nich duży dystans.... jak coś poleży w szufladzie to przestaje być moim dzieckiem i mogę spojrzeć po czasie świeżym okiem... cóż ... to własne:)) dlatego zawsze jakoś tam miłe... coś się rodzi z potrzeby duszy... a czasem jest lepsze niż poprzednio. zawsze jednak jakoś niedokończone... nie umiem dokańczać wierszy... |
dnia 14.10.2009 10:33
Niech rady Roberta będą dla Ciebie kierukowskazem. Zobaczysz, będzie lepiej. Dobrze jest posłuchać uwag tych, którzy w poezji maja coś dopowiedzenia. U mnie to się sprawdziło.
Zwróć uwagę na "Dokańczać".
Pozdrawiam. |
dnia 14.10.2009 10:55
Dziękuję bardzo... biorę pod uwagę zdanie Pana Roberta jak najbardziej. Rozglądam się też po portalu, czytam komentarze pod wierszami i wątki na forum... i myślę, myślę i doceniam poświęcony mi czas i uwagę. Naprawdę doceniam. Dziękuję za życzliwe słowa :) |
dnia 15.10.2009 08:48
nie wszystko musi miec podwojne dno:) wiersz jest dobry dla jednych , zly dla drugich - ja jestem ta trzecia :) pozdrawiam i czekam na kolejny wiersz |
dnia 25.11.2009 20:52
Odchudzona wersja:
Bratek.
Rabatka z bratkiem.
Dojrzałam ją przez okno.
Odkryłam w prostocie kolein szczęście nagiej kijanki.
Zwłaszcza dzbanek na oknie stoi jak stał od pokoleń.
Dbałam o tradycję i o kaszę do obiadu.
Kochany opowiedz mi wreszcie coś prawdziwego.
Bądź mi kochankiem, ale też bratem , kolegą.
Chcę dymu z komina i twoich zmarszczek na własną starość.
Spacer pośród pobielonej zieleni byłby tuż obok moich marzeń. |