Znów tu jestem, ta sama historia
Zamknąłem drzwi na wszystkie
możliwe zamki
Powoli zaczynam chodzić
Sięgam do okna, długą ręką
dotykam... głaszczę
chodzę po
krawędzi absurdu
Między kuchnią a przedpokojem
chodzę po
krawędzi absurdu
Absurrrdu!!!
Po krawędzi blatu
noża
za oknem przebiegł pies
uśmiechał się bo jesień już blisko
Depczę po każdym możliwym
miejscu do zdeptania
Depczę, drepczę, depczę, drepczę
Torby i walizki mruczą pod drzwiami
swoje ciche "ssspierdalaj stąd"
mantra ozdrowieńca
Zwisam z krawędzi absurdu
.
W poniedziałek
Wyjdę zbyt lekki
Dodane przez Jacek Starzyński
dnia 11.09.2009 13:34 ˇ
4 Komentarzy ·
634 Czytań ·
|