Od zeszłej niedzieli nieodkurzana cisza
wdychana i deptana zaszyła płuco.
Okna powoli rozbijały szyby tak, żeby
nagły dotyk na skórze ucha nie rozbroił pamięci.
Czas zamknięty w łazience wpatruje się w lustro
z uporem trze suche powieki i mruczy piosenki
znane z dzieciństwa
gdy jeszcze był
kamieniem.
Dokładnie pod spodem
gdyby przywrzeć do dywanu
cienkie nóżki przestrzeni zwisają
z piwnicznych drzwi, kopiąc
dziury w zimnych otchłaniach betonu.
To dom
zamknięty w posklejanych tkankach rąk.
To finalne (p)odejście
diend.
Dodane przez karczmarka
dnia 01.09.2009 03:33 ˇ
4 Komentarzy ·
812 Czytań ·
|