Istniało wiele języków którymi próbowałam mówić.
Szorstka noc podchodziła do gardła. Zimne piwo i
wszystko inne czekało na absolutną ciemność.
Wadliwe schodki miały za wysokie stopnie, dalej
cztery kroki do drzwi. Nogi przerzucone przez brzeg
łóżka starały się znaleźć oparcie.
Za nami śliska skała jak ściany tamtego domu. Nie muszę
wiedzieć czy trzeba dotykać klamki, czy chwilę poczekać,
złapać się poręczy. Chłód na korytarzu, za tobą morze i las.
Na wodnym szlaku płyną statki. Gaśnie latarnia morska,
pada deszcz. Teraz woda należy tylko do mnie, pięć stopni
w dół i piekło otwiera swoją czeluść.
Dodane przez Szklanka
dnia 27.06.2009 16:58 ˇ
13 Komentarzy ·
932 Czytań ·
|