Smutna to pora dla tych dwojga w naturze,
gdy wiatr mu liście nagle z korony zdejmuje
na jej twarz choć młodą, słońcem wysuszoną.
Stoją...
On rozpostarty - mocno trzyma się przez lata,
ona trochę starsza - nie wie jak poczęta -
jest jego podporą, z którą zrósł się kiedyś.
On pęka,
gdy piorun go trafia nisko pod gałęzią,
tam gdzie kiedyś ktoś serce nożykiem wydziergał.
Padł u jej stóp. Spłonął.
Pozostał tylko pień, którego czasem niebo zrosi deszczem.
Lecz czas leczy rany, wolniej organiczne.
Teraz w sercach zima.
Dla niej przyjdzie wiosna, zrodzi mu potomstwo,
z żołędzia, którego zasadził w niej przed śmiercią.
Dodane przez toman
dnia 19.05.2009 22:08 ˇ
4 Komentarzy ·
727 Czytań ·
|