zbierało się na deszcz. młody głos krzyczał
że musi spierdalać. po drugiej stronie z auta
wysiedli kolesie. nad naszymi głowami
przeleciały cztery myśliwce.
stałem naprzeciw zakurzonego lustra,
próbując odrysować czyjąś sylwetkę.
bardzo długo dzwonił telefon. w odbiciu
były dziewczynki z Rumunii. dłubały w chlebie
rzeźbiąc jakiś tam dzień
zwróciłem wzrok w stronę starego kina.
pszczoła rysowała spirale, koło mojej twarzy
wybuchła bomba. kobieta z francuskim akcentem
zapytała o drogę. miała metaliczny głos i dwa
złote zęby. poszła z torbami w stronę dworca.
poczułem przypływ i mgłę po kolana.
bramy kościołów skrzypiały. tak skrzypią
inwalidzi. w uszach miałem korki, na oczach
klapki. mogłem iść za bezdomnym światłem
albo przebrać się i zacząć od nowa.
Dodane przez Jacek Krajl
dnia 11.05.2009 16:37 ˇ
3 Komentarzy ·
879 Czytań ·
|