Drżąc przed lichą prośbą musicie gdzieś biegnąć,
Ściskacie dwa palce unikając wzroku;
Już więcej mam pożytku z tych latarń co nade mną
Litościwe się chylą, gdy wracam o zmroku.
Jan Wołek
1.
siostra Roberta od Najświętszego Sakramentu
każdego dnia obejmuje modlitwą
udręczoną ludzkość. koronki jej wstawiennictwa
rozchylają się jak skrzydła czyśćcowych motyli,
powstrzymując miecz gniewu uniesiony nad miastem,
a jej dusza z każdym dziesiątkiem wychyla się
coraz dalej z ram materii ponad lustro Styksu -
małe czerwonookie diabły zgrzytają
za furtą. długimi kijami próbują strącić
nowenny lecące do nieba.
2.
oni
najpierw garnęli się do siebie schodzili zewsząd
szukali bliskości stłoczeni coraz bardziej
w narastającym napięciu aż nagle eksplodowali
każdy w swoją stronę w swoją samotność i pogardę
potem ochłonęli rozprostowali czoła
wrócili powyjaśniać że nie o to chodziło
przeanalizować przyczyny nieporozumień
przeprosić wybaczyć spróbować jeszcze raz
więc napięcie znów rosło aż ból znów ich podzielił
i tak mijają tysiąclecia
3.
po drugiej stronie rzeki udręczony życiem
Szarobrody siedzi na schodach i pisze wiersz.
nie zamieści go na portalu.
zbyt wielu małych czerwonookich internautów
loguje się o północy. Szarobrody patrzy na rzekę.
jest w nim żywy człowiek, który świeci
i uśmiecha się do swoich myśli.
objęty modlitwą każdego dnia wzlatuje.
Dodane przez mars
dnia 31.03.2009 01:32 ˇ
3 Komentarzy ·
727 Czytań ·
|